Zaczyna się czwarta tura rozmów między polskim i czeskim rządem w sprawie kopalni Turów. Choć szczegóły negocjacji nie są jawne, politycy z obu krajów przyznają, że rozmowy nie są łatwe. Nic dziwnego, skoro polska strona wciąż nie chce przyznać, że odkrywka ma negatywny wpływ na czeskie środowisko.
Negocjacje Czech i Polski w związku z pozwem zostały wznowione 8 lipca. Będzie to czwarta tura rozmów. Wszystko wskazuje jednak na to, że szybko nie zostaną zakończone. Choć szczegóły pertraktacji nie są znane opinii publicznej (na co skarżyli się w zeszłym tygodniu Komisji Europejskiej mieszkańcy Uhelnej), politycy podkreślają, że nie są one łatwe.
„Z naszych informacji wynika, że nadzieje na szybkie rozwiązanie sporu i podpisanie umowy międzyrządowej są nikłe. – Ostatnie spotkania w ubiegłym tygodniu oddaliły nas od tego, co udało się osiągnąć do tej pory. Czesi zaczęli wracać do punktów, na które wcześniej się zgodzili – mówi nam polskie źródło. Nasi rozmówcy dodają, że wcześniej była wyczuwalna intencja szybkich uzgodnień, ale ta sytuacja się zmieniła. Wygląda na to, że maleją oczekiwania, iż sprawa zostanie zamknięta przed wyborami w Czechach, gdzie partia Babiša ściga się z proekologiczną Partią Piratów” - donosi Dziennik Gazeta Prawna.
DGP informuje także o rzekomym nieformalnym liście, który Mateusz Morawiecki miał przekazać Andrejowi Babišowi. Zarzuca w nim stronie czeskiej niechęć do współpracy. Czesi twierdzą natomiast, że długie rozmowy wynikają z ciągłego kwestionowania przez polski rząd i PGE negatywnego wpływu Turowa na wody po czeskiej stronie.
Więcej:
21 maja 2021 roku Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej wydał postanowienie: „Polska zostaje zobowiązana do natychmiastowego zaprzestania wydobycia węgla brunatnego w kopalni Turów. Podnoszone przez Czechy zarzuty dotyczące stanu faktycznego i prawnego uzasadniają zarządzenie wnioskowanych środków tymczasowych”.
Minęły już prawie dwa miesiące, Polska jednak wciąż nie stosuje się do orzeczenia wydanego przez TSUE. Strona czeska złożyła w międzyczasie wniosek o nałożenie na Polskę 5 mln euro kary za każdy dzień niewykonania tego postanowienia. W odpowiedzi Polska złożyła 3 własne wnioski. Nie zostały one dotąd rozpatrzone przez TSUE.
Ani w złożonych wnioskach, ani nigdzie indziej, polski rząd dotychczas nie udowodnił jednak, że czasowe wstrzymanie działania kopalni nie byłoby możliwe. Uchylanie się od wykonania orzeczenia jest więc bezzasadne. Jeśli na Polskę zostanie w końcu nałożona kara, zapłacą za nią wszyscy obywatele i obywatelki.
To nie pierwszy raz, kiedy rząd Prawa i Sprawiedliwości lekceważy orzeczenia Trybunału Sprawiedliwości UE. Konstytucjonalistka, dr hab. Anna Rakowska-Trela w rozmowie z Onetem dotyczącej postawy rządzących wobec TSUE podkreślała:
- Skutki tego lekceważenia orzeczeń najważniejszego sądu w UE dla Polski mogą być bardzo dotkliwe. To ogromne kary finansowe plus ryzyko odebrania nam części funduszy unijnych. [...] Takie działanie szarga nam opinię w całej Europie.
Źródła:
Od 16 lipca do końca sierpnia 2021 Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej nie będzie prowadził spraw, z powodu urlopów wakacyjnych. Jeśli więc do tej pory nie zostanie podjęta decyzja o nałożeniu kar dla Polski, ze względu na niedostosowanie się do środka tymczasowego, do września nic się w tej kwestii nie zmieni.
Wakacje TSUE prawdopodobnie wpłyną także na przedłużenie trwania rozmów dotyczącego porozumienia Polski i Czech.
Źródło:
Nasze organizacje wspólnie przeciwdziałają rozbudowie odkrywkowej kopalni węgla brunatnego Turów w Polsce, dla dobra lokalnych społeczności, przyrody i klimatu. Wspieramy działania obywatelskie podejmowane przez społeczność międzynarodową na styku Czech, Niemiec i Polski. Dążymy do tego, aby zależna od węgla brunatnego Bogatynia weszła na ścieżkę transformacji energetycznej, gospodarczej i społecznej.