Czechy wysłały skargę do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej w związku z działalnością kopalni Turów. Wielokrotnie starały i się dojść do porozumienia z Polską, niestety bezskutecznie. Teraz Polsce grozi wstrzymanie działalności Turowa do czasu ogłoszenia wyroku, a w dalszej perspektywie, w razie niezastosowania się do decyzji TSUE, możliwe kary finansowe. Za dramatyczną sytuację, w której wkrótce może znaleźć się region, winę ponosić będą PGE i rząd RP.
Zgodnie z zapowiedzią w piątek 26 grudnia Czechy wysłały skargę do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej w związku z działalnością kopalni Turów. Po długich, nieudanych próbach negocjacji z polskim rządem, strona czeska najwyraźniej straciła cierpliwość i podjęła zdecydowane kroki. Skarga została wysłana do TSUE zaledwie 4 dni po ogłoszeniu decyzji w tej sprawie.
Czeski wiceminister spraw zagranicznych Martin Smolek, stwierdził, że skarga dotyczy przede wszystkim naruszenia praw obywateli Czech: – Nie mogli brać udziału ani w wydaniu zezwolenia na wydobycie, ani w sądowej kontroli tej decyzji. Polska nie dostarczyła również stronie czeskiej niezbędnych dokumentów związanych z górnictwem i nie uwzględniła oceny oddziaływania na środowisko.
– Nam, mieszkańcom regionu, w którym spotykają się trzy państwa, nie podoba się konieczność pozwania jednego z naszych sąsiadów. Jednak ze względu na działania polskiej PGE i jej odnowiony plan wydobycia na kolejne 23 lata, niestety nie widzimy alternatywy. Główny powód to bezpośrednie zagrożenia niedoborem wody. Ale dbamy też o przyszłość całego regionu: podejście PGE blokuje dostęp mieszkańcom i władzom regionu do Europejskiego Funduszu Transformacji, co w połączeniu z szybko pogarszającą sytuacją przemysłu węglowego może powodować szkody społeczne na kilka pokoleń – komentował Milan Starec, mieszkaniec przygranicznej wsi Uhelná.
Skarga do TSUE zawiera też wniosek o wstrzymanie prac w kopalni do czasu wydania orzeczenia. Poproszono także Trybunał o rozpoznanie sprawy w trybie priorytetowym.
Więcej: https://www.stopturow.com/pl4.php?dzial=7&kat=22
„Najpierw Trybunał w ciągu kilku tygodni powinien orzec w sprawie wniosku o środki tymczasowe. Czechy domagają się, żeby TSUE wstrzymał działalność Turowa.
O takim wstrzymaniu prowizorycznie może zdecydować wiceprezeska Trybunału Rosario Silva de Lapuerta, a potem skład orzekający” – pisze w Gazecie Wyborczej Mateusz Kokoszkiewicz.
Następnie obie strony sporu pisemnie przedstawią swoje argumenty. Na wyrok możemy poczekać nawet 2 lata, a jeżeli zostanie zastosowany tryb przyspieszony, około roku. Jeśli Trybunał potwierdzi, że Polska uchybiła zobowiązaniom, będzie musiała natychmiast usunąć uchybienia. W przeciwnym wypadku Trybunał może nałożyć na kraj karę finansową. Wyborcza podaje, że „według nieoficjalnych informacji kara ws. Izby Dyscyplinarnej może wynieść 2 mln euro dziennie!”
Skarga Republiki Czeskiej to może być dopiero początek międzynarodowych problemów. Organizacje pozarządowe, mieszkańcy przygranicznej Saksonii i politycy naciskają obecnie na rząd federalny Niemiec, aby przyłączył się do czeskiej skargi. Saksoński rząd wniósł już skargę do Komisji Europejskiej w styczniu.
– Ale kraj związkowy nie może wnieść skargi do TSUE. Dlatego lokalna minister sprawiedliwości Katja Meier rozmawia z rządem federalnym w Berlinie, by przyłączył się do skargi Czechów – komentuje dla Dziennika Gazety Prawnej Kerstin Doerenbruch z Greenpeace Berlin.
Rośnie także presja na Komisję Europejską, aby zajęła się kwestią Turowa.
– Komisja Europejska sama potwierdziła, że w sprawie Turowa doszło do naruszenia prawa i że istnieją wystarczające podstawy, by uznać, że Polska dopuściła się niektórych z zarzucanych jej naruszeń. Nie rozumiemy, dlaczego nie podjęła żadnych działań – komentuje Nikol Krejčová z Greenpeace Czechy.
Więcej:
W odpowiedzi na zapowiedź skargi przez rząd Republiki Czeskiej, PGE rozesłała do polskich mediów informację prasową. Komunikat zawiera szereg nieścisłości, półprawd i niedopowiedzeń i przedstawia obraz konfliktu wokół Turowa w fałszywym świetle.
Greenpeace Polska dokonał analizy dokumentu, wskazując na fałszywe informacje zawarte w oświadczeniu. Np. PGE GiEK podało, że „W trakcie starań o decyzję środowiskową Kopalnia Turów intensywnie współpracowała ze stroną czeską i niemiecką w zakresie raportu o oddziaływaniu na środowisko”.
W rzeczywistości, jak podaje Greenpeace: „Czeskie ministerstwo środowiska złożyło skargę w ramach procesu oceny oddziaływania na środowisko ze względu na wadliwe przeprowadzenie konsultacji transgranicznych oraz niewystarczających planów zabezpieczenia dostępu do wody pitnej dla mieszkańców. Konsultacje transgraniczne powinny być kontynuowane, aby sytuacja została rozwiązana zgodnie z prawem. Jednak polskie władze zdecydowały się zamknąć proces konsultacji po tym, jak czeskie ministerstwo środowiska wyraziło swój sprzeciw”.
PGE pisze, że „Natychmiastowe zamknięcie Kompleksu Turów wygenerowałoby straty w wysokości 13,5 mld zł [...] Likwidacja działalności kompleksu Turów bez zapewnienia rozłożonego na lata programu transformacji oznaczałaby załamanie lokalnego rynku pracy oraz dramatyczny wzrost bezrobocia i upadłość setek firm, będących podwykonawcami kompleksu”.
Spółka nie przedstawia natomiast żadnego planu stopniowego wygaszania kompleksu i transformacji regionu. Nie podaje informacji o tym, jakie kroki jest w stanie podjąć, aby zamknąć elektrownię i kopalnię do 2026 r. Zamiast tego stara się o koncesję na wydobycie do 2044 r.
Za dramatyczną sytuację, w której wkrótce może znaleźć się region, winę ponosić będą wyłącznie PGE i rząd RP. Po pierwsze dlatego, że nie potraktowali poważnie strony czeskiej podczas trwających mediacji, wielokrotnie dając dowody lekceważenia sprawy. Skutek jest taki, że Czechy złożyły wniosek do Trybunału Sprawiedliwości o nakaz wstrzymania wydobycia w Turowie do czasu ogłoszenia wyroku. Po drugie dlatego, że ich uparte starania o przedłużenie działalności do 2044 roku odbiera regionowi szansę na skorzystanie ze środków Funduszu Sprawiedliwej Transformacji.
– W poniedziałek polskie władze wyraziły zdziwienie decyzją o czeskiej skardze. Tymczasem każdy, kto, choć sporadycznie śledzi przebieg konfliktu, wiedział doskonale, że sprawa skończy się przed Trybunałem Sprawiedliwości. Czechy wielokrotnie podkreślały, że jeśli Polska nie spełni ich żądań, do skargi dojdzie – komentuje Kuba Gogolewski z Fundacji „Rozwój TAK - Odkrywki NIE”. – PGE i polskie władze miały wiele okazji, by załagodzić konflikt. Niestety, zamiast poważnie potraktować negatywny wpływ odkrywki Turów na wody podziemne naszych sąsiadów, PGE po cichu złożyło wniosek o wydanie koncesji na wydobycie do 2044 roku. Konsekwencje arogancji PGE poniosą teraz mieszkańcy regionu, jeżeli TSUE nakaże wstrzymanie wydobycia do czasu wydania orzeczenia.
Więcej:
Nasze organizacje wspólnie przeciwdziałają rozbudowie odkrywkowej kopalni węgla brunatnego Turów w Polsce, dla dobra lokalnych społeczności, przyrody i klimatu. Wspieramy działania obywatelskie podejmowane przez społeczność międzynarodową na styku Czech, Niemiec i Polski. Dążymy do tego, aby zależna od węgla brunatnego Bogatynia weszła na ścieżkę transformacji energetycznej, gospodarczej i społecznej.