Planowane powiększenie kopalni węgla brunatnego Turów od dawna budziło poważne zastrzeżenia strony czeskiej. Teraz nastąpił przełom w sprawie.
Czeskie ministerstwo środowiska, w imieniu Czeskiej Republiki, wydało negatywne stanowisko dla procedury oceny oddziaływania na środowisko odnośnie rozszerzenia odkrywki Turów.
Sprawa trwa już kilka lat, ale ostatnie tygodnie wyraźnie ją zdynamizowały. Najpierw mieszkańcy regionu sąsiadującego z odkrywką, wystosowali list do krajowego ministerstwa z szeregiem negatywnych uwag odnośnie planowanej inwestycji. Ich uwagi dotyczyły głównie problemu z wodą pitną oraz ubytkiem wód gruntowych. Strona polska od lat twierdzi, że zanik wody w Czechach nie ma związku z kopalnią odkrywkową. Teraz nie tylko przygraniczna społeczność, ale sama Republika Czeska nie wyraża zgody na rozbudowę Turowa.
Należy podkreślić, że państwo czeskie oraz przygraniczny region sąsiadujący z odkrywką nie tylko obawia się negatywnych skutków eksploatacji węgla w przyszłości, ale od wielu lat ponosi koszta związane z pogłębianiem studni głębinowych i ogólnie z brakiem wody. Strona polska konsekwentnie odmawia przyjęcia na siebie odpowiedzialności na zaistniałą sytuację, tłumacząc m.in., że na obniżenie zwierciadła wody podziemnej w miejscowości Uhelna w Czechach wpływa samo ujęcie wody w Uhelnej. Jest to prawda, ale pomieszana jest tu kompletnie skala - ilość wody jaką Uhelna wydobywa w 1.5 miesiąca, kopalnia wypompowuje w jeden dzień.
Dr Sylwester Kraśnicki, hydrogeolog, zwraca uwagę: „Kopalnia odkrywkowa eksploatująca od ponad 100 lat węgiel brunatny spowodowała zanik wód podziemnych w wielu poziomach wodonośnych przyczyniając się m. in. do zaniku wód mineralnych uzdrowiska Opolno-Zdrój. Planowane wyeksploatowanie pozostałej części złoża oznacza przysunięcie się frontu wydobycia do granicy czeskiej. Spodziewane jest pogłębienie się istniejącego między innymi na terenie Czech leja depresji i powiększenie jego zasięgu. Wobec skuteczności projektowanego ekranu przeciwfiltracyjnego, który miałby ograniczyć odpływ wód podziemnych z terenu Czech, strona czeska pozostaje sceptyczna”.
Samorządowcy z Czech dotychczas w dość dyplomatyczny sposób wypowiadali się o sąsiadującym zakładzie energetycznym. Na konferencji w czeskiej miejscowości Frydlandt w listopadzie 2018 roku, wypowiedzi Czechów były raczej zachowawcze, nie mniej zwracali uwagę na takie problemy związane z odkrywką jak pylenie kopalni, czasami przeradzające się w burze piaskowe. Głównym alarmującym problemem jaki podkreślali był jednak niedostatek wody i wiążąca się z tym konieczność inwestycji w wodociągi o kosztach dochodzących do setek tysięcy euro i – jak się okazuje – bez jakiegokolwiek odszkodowania czy pomocy ze strony polskiej.
Konflikt przybierał stopniowo na sile – kolejne głosy krytyczne formułowane były przez mieszkańców Czech, czego efektem był kwietniowy protest w tzw. "Worku Turoszowskim" - miejscu, gdzie zbiegają się granice Polski, Czech i Niemiec. Kilkaset osób utworzyło wtedy "międzynarodowy ludzki łańcuch", m.in. po to, by zaprotestować przeciwko powiększeniu kopalni.
Kiedy jednak doszło do konsultacji transgranicznych raportu oddziaływania na środowisko, działania strony czeskiej przybrały format krajowy. Tym samym rozpoczęły się też poważne problemy dla polskiego inwestora PGE, który planuje powiększyć odkrywkę. Obecna koncesja na wydobycie kończy się 30.04.2020 roku. Następnie planowany okres eksploatacji złoża to 24 lata (do 2044 roku). Półki wyrobiska będą rozkładać się wachlarzem w kierunku południowo-wschodnim w stosunku do aktualnego obszaru, aż do samej granicy z Republiką Czeską (najbliżej odkrywka przesunie się na odległość ok. 50 m od granicy państwowej). Najgłębiej położony punkt wyrobiska znajdzie się ok. 330 m poniżej powierzchni.
Po wielu latach rozmów, teraz Czesi wykorzystują narzędzia prawne, aby albo zatrzymać samą inwestycję albo wywalczyć dla siebie odszkodowanie za koszta, które państwo ponosi i poniesie w wyniku pracy polskiej elektrowni i kopalni.
Radosław Gawlik, prezes stowarzyszenia EKO-UNIA zaznacza: „Mamy do czynienia z bezprecedensową sytuacją, gdy sąsiednie państwo Czechy, sprzeciwiają się inwestycji węglowej w Polsce. Oprócz środowiskowych i ekonomicznych argumentów dotyczących pozbawienia tysięcy ludzi wody mamy narastajacy konflikt dyplomatyczny Polski i Czech”.
Stanowisko Czech oznacza teraz realny problem dla PGE, bowiem mimo że w starej odkrywce wciąż jest węgiel, to jednak potrzebna jest na wydobycie nowa koncesja. PGE złożyło wniosek o nową koncesję na wydobycie, w którym zawiera się też wniosek o poszerzenie odkrywki. Problem w tym, że jest to zupełnie nowy wniosek, który wymaga m.in. przeprowadzenia raportu oddziaływania na środowisko. A przy tym ostatnim piętrzą się problemy, w tym transgraniczne.
Na chwilę obecną sytuacja przedstawia się tak, że w odkrywce, gdzie teoretycznie wydobycie mogłoby potrwać do 2044 roku, kończy się koncesja już 30.04.2020. Oznacza to, że od maja 2020, ze względu na brak koncesji, koncern nie będzie mógł wydobywać węgla.
Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska we Wrocławiu, która prowadzi postępowanie, przedłużyła procedurę oceny raportu oddziaływania na środowisko oraz rozpatrywania uwag, w tym pochodzących z Niemiec oraz z Czech. Teoretycznie organ może załatwić sprawę wcześniej, ale dał sobie czas do marca 2020 roku. Wtedy koncern miałby tylko miesiąc na załatwienie koncesji, aby zachować ciągłość wydobycia.
Teraz Nie mówią Czesi. Zaznaczają, że jeżeli kopalnia powstanie będą się domagać kompensacji szkód.
„PGE nie reaguje racjonalnie na argumenty i zastrzeżenia podnoszone przez sąsiadów. Nie przedstawiło np. wariantów zakładających krótszy okres wydobycia węgla z odkrywki Turów np. do 2027 roku do kiedy może uzyskać derogację od celów Ramowej Dyrektywy Wodnej. Nie zaproponowało też rozwiązań satysfakcjonujących czeskich sąsiadów” - komentuje Kuba Gogolewski, kampanier finansowy Fundacji „Rozwój TAK – Odkrywki NIE”.
„Sytuacja wyraźnie wymknęła się PGE spod kontroli. Czesi mówią nie, a w Niemczech przeprowadzone zostaną drugie konsultacje społeczne do 30.12.2019. Zwiększa to ryzyko finansowe projektu rozbudowy kopalni oraz elektrowni Turów, a tym samym koszty ubezpieczenia oraz finansowanie nie tylko odkrywki Turów, ale i całej grupy PGE” – dodaje Gogolewski.
Hanna Schudy
Nasze organizacje wspólnie przeciwdziałają rozbudowie odkrywkowej kopalni węgla brunatnego Turów w Polsce, dla dobra lokalnych społeczności, przyrody i klimatu. Wspieramy działania obywatelskie podejmowane przez społeczność międzynarodową na styku Czech, Niemiec i Polski. Dążymy do tego, aby zależna od węgla brunatnego Bogatynia weszła na ścieżkę transformacji energetycznej, gospodarczej i społecznej.